
09 maja Coffee Ride 2 – Start Giro
Giro
Choć najpopularniejszym wielkim Tourem jest ten dookoła Francji, to jest on jednak najmniej ciekawy z całej trójki. Szczególnie w ostatnich latach. O tym, dlaczego, być może napiszę w bliższej lub dalszej przyszłości osobny tekst. Tymczasem zobaczmy co wydarzyło się już do tej pory w wycieczce po Włoszech. No, nie do końca po samych Włoszech, ale o tym za chwilę.
Zapraszam na Coffee Ride.
„Giro nie wygrywa się w prologu”
To słowa Chrisa Froome’a (Team Sky) po bardzo słabym występie w otwarciu wyścigu w Jerozolimie, czyli blisko 10 kilometrowym prologu. Jest w tym dużo prawdy. Patrząc jednak na rozstrzygnięcia kilku Wielkich Tourów ostatnio, można by powiedzieć, że w prologu Giro można przegrać. Do kraksy, która miał bezpośredni wpływ na jego wynik wrócę w następnym akapicie, tymczasem przyjrzyjmy się czasom pozostałych faworytów.
Z grona pretendentów do tytułu zdecydowanie najlepiej wypadł Tom Dumolin (Team Sunweb) wygrywając z czasem 12:02 przed Australijczykiem Rohanem Denisem (BMC). W pierwszej grupie pościgowej znaleźli się Simon Yates (Mitchelton-Scott) i zaskakująco Domenico Pozzovivo (Bahrain Merida). Ukończyli oni odpowiednio 20 i 27 sekund za Holendrem. Co ciekawe Francuz wykręcił ten sam czas co wielokrotny mistrz świata w jeździe indywidualnej na czas Tony Martin (Katusha-Alpecin). Wracając do Yatesa, widać, jak rozwija się jego forma i kariera z roku na rok. Z zainteresowaniem będę oglądał go podczas tegorocznego Giro, szczególnie po tak dobrym otwarciu.
W pierwszej towarowej przyjechali pozostali pretendenci ze stratą ponad pół minuty. Pinot (Groupama-FDJ) tracąc 33 sekundy do zwycięzcy, wspomniany Froome – 37 sekund, Formolo (Bora-Hansgrohe) – 40 sekund, Fabio Aru (UAE Team Emirates) – 50 sekund i Miguel Angel Lopez (Astana) – 56 sekund.
Klątwa Sky czy karma Froome’a?
Chris Froome nie ma szczęścia od samego początku. Najpierw szlif na rekonesansie prologu. Wczoraj zatrzepał się gdzieś w środku peletonu na ostatnich kilometrach i stracił kolejne sekundy. Z jednej strony może to karma wraca do tego sympatycznego skądinąd kolarza z powodów, o których pisałem tutaj. Z drugiej, być może to nie jego wina a jakaś klątwa wisząca nad Teamem Sky. Skąd ten pomysł? Zobaczmy….
Mówcie co chcecie, ale czy to nie za dużo na przypadek ? ?
The Book of Elia
O Eli Vivianim pisałem już tutaj w kontekście jego przejścia do Drużyny Quick Step Floors. Włoch wykorzystuje szansę jaką dostał przechodząc do belgijskiego zespołu od samego początku sezonu i pisze całą nową książkę swojej bogatej kariery. Zaczął zimą od zwycięstwa w Australii, kontynuując poprzez wygrane etapy w Dubaju i Abu Dhabi. Wiosną dołożył swoją cegiełkę do dominacji drużyny w wiosennych klasykach, wygrywając 3 dni de Panne. W Giro ma niezałatwiony biznes, dzięki Sky, który nie wysłał go do Włoch w ubiegłym roku. Wygrał już dwa etapy, w tym drugi w pięknym stylu. A o punkty lidera koszulki cyklamenowej walczy na każdym sprincie i tą koszulkę w Milanie może odebrać mu chyba tylko jakiś makabrycznych pech jak Kittela w ubiegłorocznym Tour De France.
Izrael
Polityka na bok, bo Izrael pokazał, ż kocha Giro i kocha kolarstwo. Oglądając prolog i pierwsze dwa, nie sposób było nie robić analogii do pierwszych etapów Tour De France, kilka lat temu w Wielkiej Brytanii. To właśnie wtedy narodził się nowy, bardzo ciekawy wyścig, Tour De Yorkshire i liczę na to, żę tegoroczne Giro przetarło nowe szlaki do rozwoju naszego pięknego sportu.
Rohan Dennis w dostojnym gronie trzykrotnych liderów
Sympatyczny Australijczyk, rzutem na taśmę przegrał koszulkę lidera w prologu z Tomem Dumolinem o dwie sekundy. To co nie udało mu pierwszego dnia, udało się następnego. Dzięki świetnemu rozprowadzeniu przez drużynę BMC, wygrał sprint i zainkasował bonifikatę czasową. Ta zapewniła mu odrobienie straty i pozycję lidera, oraz zaszczyt jazdy w różowej koszulce.
Dzięki temu Dennis dołączył do elitarnego klubu kolarzy, którzy jechali w koszulkach lidera wszystkich 3 wielkich Tourów. Spośród nadal aktywnych zawodników, sztuki tej dokonali jedynie Nibali, Cavendish i Aru. Zacne grono i jeszcze zacniejsza kolekcja.
Ciekawe etapy
Kolejny dzień przerwy już w najbliższy poniedziałek, ale do tego czasu czekają nas aż 3 ciężkie, górskie etapy. Pierwszy z finiszem na podjeździe pod wulkan Etna już jutro. Ci, którzy ponieśli dotkliwe straty w prologu mogą chcieć już w pierwszym tygodniu wrócić do czołówki, aby z większym spokojem czekać na kolejne 2 tygodnie zmagań.
Kto będzie w dobrych humorach a kto wręcz przeciwnie? Co ciekawego wydarzy się w tym czasie? Postaram się zebrać to dla Was na kolejnym Coffee Ride, w przyszłym tygodniu. Do przeczytania.
Post scriptum
Gino Bartali w trakcie II Wojny Światowej uratował ponad 800 Żydów. Ukrywał on w ramie swojego roweru fałszywe dokumenty, które rozwoził po całym Półwyspie Apenińskim, pod pretekstem treningów, wykorzystując swoje nazwisko i “możliwości treningów”
Piękna historia, znalazła swoje zakończenie przed startem Giro di Italia w Izraelu. Włochowi pośmiertnie przyznane zostało honorowe obywatelstwo Izralea. Bartali już wcześniej został uznany Sprawiedliwym Wśród Narodów Świata.
Honored to partecipate with Gioia #Bartali in the moving ceremony to bestow #GinoBartali with the honorary Citizenship of #Israel. Thanks to @yadvashem, Israel Cycling Academy and #Giroditalia 🇮🇹🚴🏼♂🇮🇱🚴🏻♂ pic.twitter.com/8HdynPjYvf
— Italy in Israel (@ItalyinIsrael) 2 maja 2018
Brak komentarzy