coffee ride, felieton, kolarstwo, coffe ride edycja tour de france

Coffee Ride 3 – Dzień przerwy na Giro

Dzień przerwy na Giro, czyli Coffee Ride.

Krókie podsumowanie najważniejszych wydarzeń pierwszego tygodnia Giro di Italia. Faworyci, Czarny Koń, wczesne porażki i inne. Krótko, na temat, z obrazkami. Idealne do posiłku potreningowego.

Zapraszam.

Mitchelton-Scott

Drużyna nieprzypadkowo już przed wyścigiem była w gronie faworytów do wygrania wyścigu z dwoma bardzo mocnymi zawodnikami Simonem Yatesem, o którym pisałem w poprzednim Coffee Ride, oraz zawsze uśmiechniętym Estebanem Chavezem. Zawodnicy zajmują pierwsze dwa miejsca GC, wygrali dwa z trzech górskich etapów i są w komfortowej sytuacji, ponieważ w razie niedyspozycji jednego drugi może go zastąpić.

I tak już mocno komfortową sytuację uzupełnia stosunkowo silna drużyna. Australijczycy w czołowej 27 (zawodnicy ze stratą do 10 minut) mają 3 kolarzy, tak samo jak Movistar i Sky a w TOP10 mają dwóch zawodników jako jedyni.

Dodatkowo, jak nie kibicować Drużynie, która od zawsze wprowadzała w World Tourze powiew świeżości, luzu i dobrego humoru jak tutaj:

Albo tutaj, żartując sobie z Froomiego podczas La Vuelta 2015 (swoją drogą szacuneczek dla Krzyśka za poczucie humoru)

No i jeszcze jeden argument. W dobie, gdy wszystkie europejskie Teamy chodzą w tych beznadziejnych „bejsbolówkach” to ekipa  z antypodów broni pięknej tradycji #capsnothats

Crazy day!!! 👚👚👚

Post udostępniony przez Simon Yates (@simonyatess)

Tom Dumolin

Drugi rok z rzędu jedzie, w zasadzie, bez Teamu. Skoro jednak w 2017 dał radę, to bogatszy o doświadczenia, w tym też nie powinno to stanowić dla niego dużego problemu. Zmianą na plus w porównaniu z ubiegłorocznym Giro jest jego kapitan. W ubiegłym roku rolę tą pełnił Laurens Ten Dam, który robił co mógł, ale spójrzmy prawdzie w oczy – lata świetności ma już za sobą. W stanowisko to obsadził Sam Oomen, zajmując 17 miejsce w klasyfikacji generalnej ze stratą 2’54”.

Zawodnik wygrał między innymi klasyfikację generalną Tour de l’Ain w 2016 a w ubiegłym roku zajął 7 miejsce na mecie naszego narodowego Touru. Papiery na głównego pomocnika GT więc ma. Na jego korzyść działa bez wątpienia czasówka na początku trzeciego tygodnia. Według szacunków Eusebio Unzue będzie zdobywał nad czołowymi zawodnikami 2-3 sekundy na każdym kilometrze. Matematykę i wnioski pozostawiam Wam w ramach pracy domowej ?

Czarny koń zawodów

Bez wątpienia jest nim młody Richard Carapraz. Do Włoch jechał jako pomocnik Carlosa Betancoura a po niespodziewanym ataku na finałowym podjeździe 8 etapu stał się równoprawnym liderem drużyny. Choć Ekwadorczyk ma dwa razy mniejszą stratę do Yatesa niż Kolumbijczyk, to jednak Szef Movistaru pozostaje ostrożny, ponieważ jest on młodym zawodnikiem i nie wiadomo jeszcze do końca jak będzie regenerował się jego organizm i jak zniesie trudy 3tygodniowego ścigania.

Dorzuciłbym tutaj jeszcze Rohana Dennisa, który utrzymał się w czołowej 10, zajmując ósme miejsce ze stratą 2’05” do lidera. Jako były rekordzista w jeździe godzinnej na czas na pewno miejsca w TOP10 na mecie w Rzymie tanio nie sprzeda.

Pinot, Pozzovivo

Francuz i Włoch zamykają szeroką stawkę faworytów, która standardowo została zweryfikowana po pierwszych górskich etapach. Z całej grupy mają bez wątpienia najsłabsze drużyny i najbardziej muszą liczyć przede wszystkim na siebie, oraz brak pecha. Lub łut szczęścia

SKY i inni

Froome nie miał najłatwiejszego wejścia w wyścig, zaliczając glebę przed prologiem i drugą na pierwszym górskim Etapie pod Etnę. Również Team Sky nie przypomina ekipy, która wpada w lipcu do Francji i dominuje wyścig od startu do mety dyktując wszystkim swoje warunki. U źródeł tej sytuacji leży na pewno kilka różnych czynników, o których nie ma co się teraz rozpisywać. Jedno jest pewne, generalka odjeżdża coraz dalej i niedługo Brytyjczykom może pozostać jedynie walka o etapy.

O sytuacji w ekipie niech świadczy, również żart, który powtarzali komentatorzy brytyjskiego Eurosportu, wypowiadający się o swojej narodowej drużynie jedynie w superlatywach, lub pomijając niewygodne tematy. Żart mówił o tym, że wczoraj miejsce miały dwie ucieczki dnia („breakaway of the day”) Drugą była ta 13-osobowa na trasie etapu a pierwszą była ucieczka Chrisa Froome’a przed dziennikarzami przed startem etapu.

Stawkę wczesnych przegranych zamykają według mnie Fabio Aru, M.S. Lopez i Davide Formolo. Oczywiście są to bardzo mocni zawodnicy, którzy nie poddadzą się bez walki, jednak patrząc jak mocna jest czołówka, dogonienie jej może okazać się niemożliwe.

Wpadka tygodnia

Tytuł przypada RCS Sport, czyli organizatorom Giro di Italia, którzy zaliczają największą wpadkę tygodnia. Podczas siódmego (sprinterskiego) etapu, poprowadzili trasę kilkoma zupełnie nieoświetlonymi tunelami na końcowych kilometrach. Kolarze pokonywali je w zupełnych ciemnościach przy prędkości ponad 70 km/h

108

9 maja minęła kolejna rocznica jednej z najsmutniejszych kart historii współczesnego kolarstwa. W 2011 roku, na trzecim etapie Giro di Italia, podczas zjazdu z Passo del Bocco, na 17 kilometrów do mety rozbił się holenderski kolarz Wouter Weylandt. Przy prędkości szacowanej na blisko 80 km/h uderzył pedałem w betonowy krawężnik, stracił kontrolę nad rowerem i uderzył w kolejne przeszkody. Pomimo niezwłocznie udzielonej pomocy zmarł na miejscu.

 

Dla uczczenia jego pamięci, numer startowy 108 pozostanie na zawsze wolny w każdej edycji wyścigu.

Wieści z innych podwórek

Andre Greipel wraca w wielkim stylu po kraksie na Milano – San Remo wygrywając 2 etapy podczas 4 dni Dunkierki. Przebudził się na tym wyścigu również Nacer Bouhanni, wygrywając jeden etap. Miejmy nadzieję, że za tym zwycięstwem nie odżyją jego bokserskie inklinacje.

Dla nocnych marków. Wczoraj rozpoczęła się kolejna edycja ATOC, czyli wyścigu Dookoła Kalifornii. Wyścig w mocnej obsadzie sprinterskiej z Saganem, Kittelem, Cavendishem, Ewanem i Gavirią, który zgarnął otwarcie na mecie w Long Beach.

Tradycją już staje się udział Rafała majki w wyścigu, który jest jego stałym elementem przygotowań do Tour de France. A gdzie Majka, tam Poljan.

#californiamood🤙

Post udostępniony przez Paweł Poljański (@p.poljanskiofficial)

A skoro o Markach mowa, my jako jedyni na świecie 26 maja, ale większość krajów w drugą niedzielę maja. Mark Cavendish składa życzenia z okazji Dnia Matki. Oby tylko dojechał cało do mety tym razem.

To tyle na dzisiaj, mam nadzieję, że Wam się podobało. Zawsze chętnie poznam odmienne opinie, w komentarzu pod postem, czy wiadomości prywatnej. Następny Coffe Ride już niedługo. Do przeczytania.

Brak komentarzy

Skomentuj