
13 Lut Coffee Ride
Coffee Ride
Pracujesz, trenujesz i nie masz czasu być na bieżąco ze wszystkim, co się dzieje w peletonie i poza nim? Na szczęscie masz nas. Coffee ride, to przegląd ważnych i ważniejszych wydarzeń jakie miały miejsce w kolarskim świecie. Będzie się pojawiał nieregularnie, bo i Coffe Ride nie jest regularnym elementem treningu, choć jego nieodzowną częścią. O sprawach bardziej i mniej ważnych, z lekkim przymrużeniem oka, ale skłaniających do refleksji.
Zapraszam.
Tour Down Under – Panie przodem
Kobiece kolarstwo zawodowe rozwija się wolniej niż pogoń za odjazdem w wyścigu mastersów. Brak sponsorów, brak stawki minimalnej, brak transmisji telewizyjnych a nagrody w wyścigach takie, że nawet na waciki nie ma. Raz na jakiś czas pojawiają się jednak sygnały napawające optymizmem. Powstają kolejne ekipy kobiece obok drużyn World Tour a Alessandra Capellotto, szefowa kobiecej dywizji CPA (Stowarzyszenie Zawodowych Kolarzy) jest pewna wprowadzenia pensji minimalnej dla kobiet już w 2019 roku. Patrząc jednak na stronę CPA, która wygląda jakby od 2002 roku wszyscy webmasterzy o niej zapomnieli, poczekajmy na konkrety.
W międzyczasie konkrety przyszły z Antypodów. Rząd stanowy Południowej Australii, ogłosił dzień po zakończeniu Tour Down Under, że od przyszłego roku podniesie pulę nagród w wyścigu kobiecym o około 90k AUD, wyrównując ją z pulą nagród wyścigu mężczyzn. Miejmy nadzieję, że ich wzorem pójdą oranizatorzy w Europie, kolebce kolarstwa, jakby nie było.
Dubai Tour – pierwsze starcie sprinterów
Sezon powoli się rozkręca i niedawno mieliśmy okazję do pierwszego poważnego testu sprinterów. Do Dubaju ściągnęła cała czołówka gwiazd sprintu, oprócz Piotrka, bo on miał Cofferide w Watykanie. Viviani, zgrzany po 3 latach suszy w Sky (czasami coś golił, ale same ogórki), Kittel z Kristoffem pewnie chcieli sobie wiele udowodnić. Cavendish i Degenkolb mieli względnie mizerny sezon w 2017, więc chcieli dobrze zacząć kolejny. Bouhanni, ale tego to nie wiadomo co bardziej swędzi, noga czy pięść. No i Colbrelli, który do światowej czołówki dopiero aspiruje, ale jeden etap wziął, to niech ma.
Co wiemy po wyścigu? Na pewno to, że Vivianiemu dobrze zrobiło odejście ze Sky. Kolejne zwycięstwa etapowe, po powrocie z Australii i generalka. Mark Cavendish jeszcze nie powiedział ostatniego słowa i możemy o nim usłyszeć w tym roku. No, chyba że znowu będzie się wiózł od boku do boku na kreskę a na dodatek trafi jeszcze na Bouhaniego. No i do tego Groenevagen, może zaskoczyć wiosną podczas klasyków, oraz wspomniany wcześniej Colbrelli. Reszta raczej tworzyła tło i po graniu dobrej miny do złej gry, tak jak Katusha-Alpecin, która twierdzi, że ich pociąg dopiero się zgrywa i rozkręca, wróciła do domu trenować jeszcze mocniej.
Kolejny sprawdzian pewnie na Abu Dhabi Tour za niespełna 2 tygodnie.
Powroty
Luke Rowe
Nie do końca jeszcze wiadomo, którzy ze sprinterów ustawią się na starcie Abu Dhabi Tour, ale wiadomo jest, że swój powrót do ścigania planuje wtedy Luke Rowe. Sympatyczny specjalista od klasyków, doznał w sierpniu kontuzji, która zagrażała jego karierze, choć wśród polskich kibiców kolarstwa przeszła raczej bez większego echa. Rowe złamał, w sierpniu ubiegłego roku, nogę w 25 miejscach (sic!) a zrobił to na….imprezie kawalerskiej swojego brata. Ja to trochę rozumiem, jak się bawić, to nie brać jeńców. Przyznać trzeba, że 6 miesięcy od takiego złamania do powrotu do sportu na najwyższym poziomie to jest nie lada wyczyn. Ja będę Luke’a obserwował z zaciekawieniem.
Richie Porte
Do ścigania po kontuzjach, które pamiętamy o wiele lepiej, wrócił też ostatnio Rysiu. I to w bardzo dobrym stylu. Porte co prawda ścigał się już w październiku, w Japan Cup, ale no właśnie, było to w Japan Cup. Choć przypominając sobie jego upadek na zjeździe, w wyniku którego połamał miednicę, to nawet jakby Cyklo Gdynia po tym przejechał, zasługiwałby na aplauz. W Tour Down Under natomiast pokazał już na poważnie, że w tym sezonie trzeba będzie się z nim liczyć. Jak nie będzie miał pecha. Trzeci rok z rzędu został królem Willunga Hill, wygrywając królewski etap, a generalkę z Impeyem przegrał tylko dzięki lepszym rezultatom na pozostałych etapach tego ostatniego. Teraz czas na powrót do Europy i sprawdzian na Volta Ao Algarve.
Ale, Ale, Ale…
Alejandro Valverde sezon 2017 zakończył na prologu TdF. Połamana rzepka. Kolejna kontuzja, stawiająca dalszą karierę pod znakiem zapytania. Wiemy, że Valverde to żaden młodzieniaszek. Tymczasem, równo siedem miesięcy później, wygrywa dwa z czterech etapów i w rezultacie całą generalkę Volta a la Comunitat Valenciana. To nie jest coś obok czego można przejść obojętnie. La Fleche Wallone x6?
Mają chłopaki niezłe pakiety medyczne w tym WT. Choć biorąc pod uwagę przez co musieli przejść, to chyba nie ma im czego zazdrościć. W zasadzie to na pewno.
Giro – Tour double
Kilka lat temu swój renesans przeżywał rekord w jeździe godzinnej na czas, głównie za sprawą Sir Wiggo, przed którym kilku śmiałków chciało również zapisać się na kartach historii. Choć na chwilę. Obecnie podobne zjawisko obserwujemy w kwestii dubla Giro-Tour. W „nowożytnym” kolarstwie, do niedawna, temat był zapomniany, gdyż uważany był za niemożliwy do osiągnięcia. Dopiero enigmatyczy Nairo zamarzył sobie, że on da radę. Do szkoły miał pod górkę to i w pracy nie będzie sobie ułatwiał. Jak mu poszło wszyscy dobrze wiemy. Może próbowałby dalej, ale w firmie urosła mu konkurencja i w tym roku koncentruje się tylko na Tourze.
Nie zniechęca to jednak innych. Pod koniec stycznia L’Equipe podało, że ponownie w obu wyścigach wystartuje Thibault Pinot. W tamtym sezonie poszło mu podobnie do Quintany, czyli słabo, ale zebrane doświadczenia mogą w końcu zaowocować. Dublem pewnie nie, ale w okolicach pudła może się zakręcić.
Z pozostałych zawodników, którzy już zadeklarowali swój start w obu wyścigach, jest Esteban Chaves i Fabio Aru. Na koniec dwóch najpoważniejszych pretendentów, czyli Tom Dumolin i Chris Froome. Czy tego ostatniego można nazwać poważnym, w świetle jego postawy wobec sprawy z AAF? Ja mam coraz większe wątpliwości.
Zmiany UCI – „niewiele lepiej, ale lepiej”
David Lappartient, szef UCI, przed wyborami i bezpośrednio po nich obiecywał wiele. Pięć miesięcy później nie widać ruchów, mających te obietnice urzeczywistniać. No, ale jak pomyślimy, że Brian Cookson, w 2013, obiecywał wprowadzenie stawki minimalnej dla kobiet, to wzór zaczyna być wyraźny. Niemniej jednak, w ostatnich tygodniach UCI ogłosiło wprowadzenie kilku zmian, które mają sprawić, że kolarstwo będzie bardziej przejrzyste a wyścigi bezpieczniejsze.
Nadchodzące zmiany
Komisarz telewizyjny – w uzupełnieniu kawalkady sędziów na motorach, dodatkowy sędzia będzie śledził transmisję telewizyjną. Ma wyłapywać nieprawidłowości i łamanie regulaminu. Na razie tylko w TdF i Monumentach. Ciekawe, czy odbije się to na liczbie motorów w peletonie
Reguła 1 sekundy – została zastąpiona Regułą 3 sekund.Przerwy między grupami wjeżdżającymi na linię mety etapu zwiększono do 3 sekund. Dzięki temu zawodnicy walczący o klasyfikację generalną nie będą musieli już pchać się do przodu, z cała swoją obstawą, na płaskich etapach, aby nie ryzykować, że ktoś z przodu puści korby a oni dostaną kilka sekund w plecy.
Doping mechaniczny – podczas Przełajowych Mistrzostw Świata w Valkenburgu spotkał się Komitet Zarządzający UCI. Ciało które podejmuje wszelkie kluczowe decyzje dla Federacji, w informacji prasowej oznajmiło, że nowe procedury, mające ułatwić detekcję dopingu mechanicznego, są już gotowe do wprowadzenia. Więcej informacji na ten temat zostanie ogłoszone podczas osobnej konferencji prasowej, w połowie marca.
Swoją drogą, w wywiadzie dla Ciclo21, udzielonym w ubiegłym tygodniu, Lappartient opowiedział się za dożywotnią dyskwalifikacją dla zawodników i zawodniczek złapanych na dopingu mechanicznym. Pozostaje czekać do połowy marca.
Wróg publiczny numer 1 !
I na koniec jeszcze trochę o polityce, ale naprawdę bardzo krótko. 26 stycznia 2018 roku, do dymisji podał się Dariusz Banaszek, prezes Polskiego Związku Kolarskiego, który tę funkcję pełnił przez niespełna rok. W ostatnich miesiącach nie było dnia, żeby nie pojawiała się nowa informacja w sprawie PZKol. W pewnym momencie o sprawie pisały nawet światowe portale kolarskie. I choć rzeczywiście, nie wszystko było przeprowadzone w białych rękawiczkach i z zachowaniem zasad poprawnej etykiety, to zarzut ten można kierować do wszystkich stron konfliktu.
Jednak, czy obwinianie jednej osoby, za wszystkie problemy związku, w tym te powstałe przed blisko dekadą (Np. Tor w Pruszkowie wybudowano w 2008, więc długi nie powstały nagle w 2017) ma jakikolwiek sens i uzasadnienie? Moim zdaniem nie.
Ciekawy przypadek - Chris Froome - Inside Cycling
Opublikowane w 20:40h, 15 lutego[…] Post sriptum: Początkowo tekst o Krzyśku miał być jako jeden z elementów tekstu z cyklu Coffee Ride, jedna temat jest na tyle obszerny i poważny, że zdecydowałenm się na osobny wpis. Jeżeli interesują Cię teksty o bieżących wydarzeniach w kolarstwie z lekkim prtzymrużeniem oka to zapraszam tutaj […]