
06 Paź Gdy spadają liście – Il Lombardia
Gdy widzimy nadchodzącą jesień, a drzewa zaczynają gubić liście, wiadomo, że nadszedł czas na tradycyjnie kończący sezon „wyścig spadających liści” Il Lombardia! Tegoroczny monument rozgrywać się będzie na trasie znanej nam z roku 2015, kiedy to Vincenzo Nibali pognał w dół ze szczytu Civiglio, budząc podziw wszystkich swą techniką i brawurą. Czy w tą sobotę również zobaczymy w akcji mistrzów techniki zjazdu? Może Michał Kwiatkowski, który dwa lata temu rwał grupę pod Colma di Sormano, będzie mógł tym razem zaoszczędzić sił na finiszowe kilometry?
Giro di Lombardia 2017 wystartuje z Bergamo – „miasta tysiąca” (od wielu mieszkańców/ wolontariuszy, którzy zaciągali się do wojsk Giuseppe Garibaldiego przeciwko Cesarstwu Austriackiemu). Klasyk ten, nie bez przyczyny zyskał status monumentu, gdyż zarówno miejsca, ludzie jak i wydarzenia z tego regionu niosą ze sobą wiele symboliki, opowieści i legend. Bergamo to między innymi, miasto mistrza Felice Gimondiego – zwycięzcy 3 wielkich tourów, oraz Paolo Savoldellego (okrzykniętego „Jastrzębiem z Bergamo”), który podobnie jak Nibali zjeżdżał niesłychanie dobrze. Tegoroczna trasa liczy sobie 6 podjazdów, o sumie przewyższeń sięgającej 4000m! Pierwsze trzy podjazdy, czyli Colle Gallo, Brianza i Madonna del Ghisallo są długie (7,4-8,6km), lecz wcześnie usytuowane, raczej na wymęczenie rywali niż decydujące akcje. Wszyscy wyczekują Muro di Sormano.
Podjazd który wielu określa najtrudniejszym w sezonie to miejscami 25/27%, a średnia z niemal 2 km – 15,8%!!! Mimo iż do mety pozostaje z tego miejsca jeszcze około 50km, zawsze jest tu bardzo mocna selekcja i do głosu powoli dochodzą faworyci. 17km przed finiszem nad jeziorem Como, jest szczyt Civilgio, którego kręty zjazd zadecydował o wygranej Rekina z Messyny w 2015 roku. Jeśli tym razem grupa nikogo na zjazdach nie puści, to paradoksalnie ostateczna batalia rozegra się pod „San Fermo della Battaglia” (górze na której Garibaldi pokonał Austriaków pod dowództwem Karla von Urbana), skąd mamy jakieś 5km do kreski 111 Il Lombardia.
Wspominany Nibali, jest rzecz jasna jednym z faworytów do zwycięstwa, a wyniki pokazują, że na tym klasyku czuje się naprawdę świetnie. Kwiato może mieć szanse powalczyć, jeśli tylko nie przydzielą mu pracy na rzecz Diego Rosy, który z pewnością będzie chciał się pokazać na włoskiej ziemi, co uczynił w zeszłym roku plasując się na 2 pozycji (w 2015 na tej trasie był 5). Bardzo wysoką formę pokazał w Bergen Julian Alaphilippe (QSF), więc i tu może być groźny. Ekipa Quick-Step Floors ma w razie czego alternatywę w postaci Phillipa Gilberta, który wygrywał tu 2-krotnie (2009 i 2010). Trzeci w zeszłym roku Rigoberto Uran (Cannondale-Drapac) trzyma wysokie obroty po bardzo udanym Tour de France, zajmując 3 msc. na Giro dell’Emilia i triumfując w Milano-Torino. Spodziewać się można, że w ten weekend również powalczy o wysoka pozycję. Blisko czuba w ostatnim tygodniu jeżdżą Thibaut Pinot i Fabio Aru, a tej dwójki niemal zawsze należy się obawiać.
Jednym zdaniem, czeka nas emocjonująca sobota i właśnie tego oczekujemy od „monumentu”.
W Polsce dzień po „opadających liściach” mamy również początek Przełajowego Pucharu Polski z nowym sponsorem w tle (Orlen). Pierwszy PP „Godzina w Piekle” już w niedziele w Lublinie. Tydzień temu Marek Konwa przetestował nogę na Toi Toi Cup w Czechach, gdzie wywalczył 6 miejsce, by po dniu odpoczynku wygrać Puchar Słowacji w Popradzie. Zobaczymy czy Puchar Polski również padnie jego łupem…
Miłego weekendu! 😉
Brak komentarzy