Giro Rosa

Inside Cycling Donna: Giro Rosa

Inside Cycling Donna: Giro Rosa

Giro Rosa to 10 dni zróżnicowanych, tras na północy Włoch. Pierwsze 4 etapy pozwalają wykazać się sprinterkom, reszta to ściganie zdecydowanie górskie, z indywidualną czasówką na 7. etapie i kulminacją na morderczym Zoncolanie na 9. etapie.

Giro Rosa to na pewno plac zabaw Marianne Vos, to dzięki tej etapówce zdobyła ona przezwisko Kanibal, „dziedzicząc je” po Edim Merxie. Marianne 3 razy wygrała Giro, zaliczyła też aż 20 zwycięstw etapowych!

 Na początek, kogo nie zobaczymy na trasach Giro Rosy? Pauline Ferrand-Prevot oraz… Anny van der Breggen! Obie wybrały w tym czasie rower górski. O ile w przypadku Pauline to wcale nie dziwi, to w przypadku Anny to absolutna nowość. W klasyfikacji World Tour wypracowała niebotyczną przewagę, wygrała 4 wyścigi, wygrała w klasyfikacji punktowej w Emakumeen Euskal Bira. W zmaganiach górskich nie ma natomiast żadnego doświadczenia, startuje od zera. Skąd taka decyzja? Anna swoją decyzję ogłosiła rok temu po… Wygraniu Giro. Jak widać oprócz wyników, ważne jest też znalezienie motywacji do treningów, a nauka zupełnie nowej dyscypliny ma jej w tym pomóc. Zaczęła od WYGRANIA górskiej etapówki Cyprus Sunshine Cup. Zostawiła w tyle takie zawodniczki jak Annika Langvad oraz Gunn-Rita. Na pierwszy, bardziej techniczny występ wybrała XC w Val di Sole. To ściganie w pięknym stylu wygrała nasza niezawodna Maja Włoszczowska. A Anna? Startując z niemal ostatniej pozycji, udało jej się dobić do połowy stawki. Nieźle jak na pierwszy raz.

1. etap to płaska czasówka drużynowa

Nie wiem jak Wy, ale ja nie przepadam za takim pierwszym etapem. Dziewczyny… jadą 15 km po płaskim, a na koniec widzimy kto ma jaki czas. Jedyne urozmaicenie to okazjonalne kraksy i radość zwycięzców. Wygrał Sunweb, o sekundę zaledwie wyprzedzając Mitchleton Scott. Jak widać Canyon Sram też na czasówkach drużynowych się nudzi, jedynie kolarski Neymar urozmaica widoki.

2. etap to trasa pełna zdradliwych pagórków.

Dziewczyny często narzekają, że Włosi „rozciągają” poglądy profili, tak że po wgraniu na Stravę pierwotnie płaskie etapy zaczynają wyglądać jak porządne górskie ściganie.  I tak na 68 kilometrze uciekły dwie zawodniczki, Sheyla Gutierrez Ruiz (Cylance Pro) i Alice Arzuffi (Bizkaia Durango-Euskadi Murias). Ostatnie 30 kilometrów stworzone było jednak dla sprinterek, trasa się wypłaszczała i dziewczyny zostały złapane na 500 metrów przed metą. To musiało boleć! Ten etap zdecydowanie należał do doświadczonych zawodniczek, wygrała Kirsten Wild (36 lat, Wiggle High 5), Giorgia Bronzini (34 lata, Cylance Pro Cycling ) była druga i Marianne Vos (31 lat, Waowdeals) weszła na trzeci stopień podium.

Kirsten Wild

Kirsten Wild to doświadczona i utalentowana zawodniczka radząca sobie doskonale zarówno na torze jak i na szosie. W tym sezonie na torowych mistrzostwach świata uzbierała aż 3 złote medale: w scratchu, wyścigu punktowym i omnium. Siłe i intensywność z toru wykorzystuje na szosie, na finiszach sprinterskich, skutecznie kosząc przeciwniczki.

3. etap to 8 technicznych, płaskich pętli po bruku.

Szybkie i niebezpieczne kryterium w pełnym słońcu. Włosi trochę o tym pomyśleli i tradycyjnie na ulicach Cordoby pojawiły się różowe parasolki dające trochę cienia.

 

Stage 3 done! #girorosa

Post udostępniony przez Chantal Blaak (@chantalblaak)

Ten etap wygrała Jolien d’Hoore (Mitchelton Scott), o której wspominałam pisząc o Ovo Energy Womens Tour. Spójrzcie jak bardzo cieszyli się z wygranej dyrektorzy sportowi Mitchelton & Scott i jak cieszyły się dziewczyny.

Na drugim miejscu podium uplasowała się zwciężczyni poprzedniego etapu Kirsten Wild (Wiggle High 5), natomiast trzecie miejsce zajęła Alexis Ryan (Canyon Sram).

4. etap to ostatnia szansa dla sprinterów na tym Giro.

Ten etap odbywał się w Piacenza, rodzinnym mieście Giorgii Bronzini. Giorgia zgarnęła jakiś czas temu aż 3 mistrzostwa świata pod rząd, na torze, w wyścigu punktowym w 2009 roku, następnie dwa lata z rzędu na szosie w wyścigu ze startu wspólnego. Niestety Giorgia przygotowuje się już do sportowej emerytury, a szkoda, wyniki nadal są! 

Ciekawe widowisko zapewniła nam uciekająca prawie całą trasę Olena Pavlukhina  (BTC Ljubljana) niestety, dziewczyna została złapana 10 km przed metą. Zwycięstwo ponownie zgarnęła Jolien d’Hoore. Druga była Marta Bastianelli (Ale Cipollini), trzecia Lotta Lepistö (Cervelo-Bigla). Sama Jolien mówi, że jak widzi metę to nagle ma „nowe nogi”. Trzymam kciuki za te nowe nogi, jestem bardzo ciekawa co nam jeszcze pokażą!

Włosi są wyluzowani. Wyluzowani, także w ujęciu organizacyjnym. Na ostatnich 3,4 kilometrach trasa przechodziła przez… 11 rond. Na jednym z nich dziewczyny zostały pokierowane złą drogą.  

Ten etap to niestety też kraksa na 9 kilometrów przed metą. Niestety utknęło w niej wiele ważnych zawodniczek, w tym Małgorzata Jasińska oraz Marianne Vos.

Właśnie trwa 5. etap. Kto wygra? Sytuacja w peletonie może obróć się o 180 stopni. Trasy faworyzujące sprinterki już się skończyły, teraz pora na góralki.

Gdzie można śledzić Giro Rossę?

Niestety możliwości są ograniczone, większość wyścigu, ale z Włoskim komentarzem dostępna jest przez stronę PMG Sport. Skrót wydarzeń standardowo przedstawiają oficjalne filmiki UCI. Nowością są też highlightsy GCN z Emmą Pooley.  

Co jeszcze ciekawego dzieje się w kobiecym peletonie?

13 kobiet postanowiło przejechać Tour de France, aby zwrócić uwagę na nierówności związane z płcią w kolarstwie. Dzień przed każdym oficjalnym etapem Touru pokonują oficjalną trasę.

A w międzyczasie Agnieszka Skalniak (Experza Footlogix) wygrała II etap Tour de Feminin. Jest to 30. edycja  4-dniowej etapówki rozgrywanej w Czeskiej Szwajcarii. Natomiast Marta Lach (Mat Atom Deweloper) zajęła 14. miejsce w klasyfikacji generalnej. Brawo dziewczyny!

Brak komentarzy

Skomentuj