kolarska stylówa, weird is the new black, its fun to be weird, freddie meckx, mack

Stylówa Part I.

Co?

 

Stylówa. To słowo wywołuje wiele skrajnych emocji w polskim peletonie amatorskim. I choć dużo się w tej kwestii zmieniło w ostatnich latach, temat nie był od jakiegoś czasu poruszany. Polskich źródeł jest niewiele. Pierwszy propagator ładnego ubioru, największy romantyk wśród kolarzy i największy kolarz wśród romantyków pisze, że brak stylówy to zwykła bylejakość i ja się z tym zgadzam. Niestety, później twierdzi, że w ładnej stylówie poczujesz się jak pros. To trochę tak jakby powiedzieć, że w ładnym garniturze poczujesz się jak prezes z wall street. Albo gwiazda hollywood w ładnej sukni. Pomijam, że dwa akapity dalej, wrzuca zdjęcie Philippa Gilberta i nadaje mu tytuł ‘trzepaka miesiąca’. Wynika z tego, że jak pros możesz się poczuć bez względu na ubiór. Tyle w polskim światku kolarskim.

Jeżeli chodzi o ogólne reguły, za kanon przyjęte są te zebrane przez Velominati, Strażników Trybu (Keepers Of The Cog) Blisko 100 przykazań spisanych przez wielebnych kapłanów, to nie tylko te odnoszące się do zasad ubioru, ale także te o zachowaniu się na rowerze. Tak tak, możesz być najlepiej ubranym kolarzem, „jak z Pani wyjętym” a i tak możesz usłyszeć, że jesteś trzepakiem. Na razie jednak zajmijmy się ogólnym problemem, na naszym podwórku. Dokładniejszą analizą zajmiemy się w dwóch kolejnych artykułach o stylówie.

W całym zamieszaniu i dyskusji wcale nie chodzi o to żeby piętnować każde uchybienie i najdrobniejsze odstępstwo od kanonu, zasad i reguł. Traktuj je raczej trochę jak katolicy dekalog. Dobrze ich przestrzegać, ale jak trafią Ci się małe grzeszki to do piekła nie pójdziesz. Musisz się liczyć jednak z tym, że jak naciągasz szelki spodenek na koszulkę i jedziesz tak na trening to ktoś wyciągnie telefon i to uwieczni. Tak jak ja. A taka fota może do Ciebie wrócić niczym joint na studiach do Billa Clintona.

Po co?

Stylówa to nie jest tabu, którego trzeba się bać i zamiast nakręcać jego pejoratywny wydźwięk, warto po prostu zacząć myśleć, że ładnie ubrać się na rower jest po prostu fajnie. No bo, skoro wybierając rower, szukasz czegoś ładnego, czegoś co będzie się podobało Tobie, prawda? I chcesz by jeśli nie  wywoływało powszechnych zachwytów to przynajmniej ciche westchnięcia zazdrości. No nie? To dlaczego nie miałbyś zadbać również o swój wygląd? Albo jak idziesz na randkę. Nie chcesz na nią iść z kimś kto zakłada skiepy do sandałów. Skąd więc przekonanie, że kumple na ustawkę chcą jechać z kimś w spranych ciuchach i tak wytartych spodenkach, że księżyc widać w pełni.

Generalnie to nie jest z nami aż tak źle jak mogłoby się wydawać.

 

W ostatnich latach nastąpiła duża zmiana w wyglądzie, podejściu i świadomości. Na wyścigach i niedzielnych ustawkach, można zauważyć coraz większą liczbę ładnie ubranych ludzi, czy lokalnych teamów, w specjalnie dla nich, zaprojektowanych i przygotowanych kompletach. I choć zdarza się, że jedziemy na kole zawodnika, którego strój stylistycznie jest kopią PRO Tourowego Teamu, w którym nieprzypadkowo jeździ jeden z naszych czołowych, produktów eksportowych, to i tak jest to lepsze niż ubierać ciuchy z kolekcji jednego z czołowych polskich producentów, których cały ‘lookbook’, stylistycznie, tkwi jeszcze głęboko w latach 90.

A skoro już mowa o teamowych ciuchach, niektórzy mówią, że jazda w ciuchach Pro Teamu, to obciach, bo przecież Ci za to nie płacą. Uważam jednak, że jest to całkiem przyjemny element wspierania swoich ulubionych zawodników czy teamów. Czasy romantycznego kolarstwa pędzą ku nieubłaganemu końcowi i skoro kibic piłkarski może wspierać swój klub, to pro tourowy komplet na treningu wcale nie jest trzepactwem. Raczej promowaniem kolarstwa. To wszystko jednak pod warunkiem, że kupujesz oficjalne ciuchy Teamowe. Chińska podróbka za 150 złotych komplet to uber-trzepactwo. I złodziejstwo. Kupowanie chińskich produktów kolarskich to nic złego, ale kupowanie chińskich produktów z czyimś logo już tak. Jak Cię nie stać na Raphę, czy S-Worksa, to kup coś na swoją kieszeń.

Gdzie, jak?

 

No właśnie, aby mieć dobrą stylówę wcale nie trzeba być ubranym od stóp do głowy w najnowszą kolekcję Rapha. Nawet Oakleye, sznurowane buty i biały kask nie są konieczne, żeby przykuć ładnym wyglądem uwagę innych. Wrócę tutaj do kwestii strojów Teamowych, Z jednej strony to nic złego, wręcz przeciwnie, fajnie jest wspierać swój ulubiony Team z drugiej jednak stając na starcie np. Velo Toruń w towarzystwie kilkudziesięciu mistrzów świata jest to nieco groteskowe. Mamy więc już pierwszą zasadę ubioru i zdrowego rozsądku – wszystko z umiarem. Na początek dodałbym jeszcze dwie: „minimal is the new black”, oraz „klasyka zawsze będzie na czasie”

Ok, ale to na bank dużo kosztuje, pomyślisz sobie.

Znowu nic bardziej mylnego. Jest cała masa manufaktur i producentów, gdzie ciekawe komplety kupisz w naprawdę przystępnych cenach. Już za „kilka stówek” dostaniesz podstawowy komplet ciuchów, w dobrej jakości i bardzo przyjemnym dla oka wzornictwie. Na początek na przykład możesz zajrzeć do sklepu stylówa.pro. Możesz też iść prosto do producenta, firma Raso bardzo mocno miesza w tym sezonie na polskim rynku ciuchów kolarskich i możesz u nich wybrać coś dla siebie, lub wyprodukować wedle własnego uznania. Z opinii innych wiem też, że jakość i cena idą u nich w parze z jakością obsługi, co też jest miłą odmianą od tego co na ogół mieliśmy do wyboru.

Stale rosnąca oferta i coraz większy wybór projektantów, sprawią, że na pewno wybierzesz sobie coś ciekawego. I nie zrujnujesz przy tym portfela. Ja zacząłbym od chłopaków z Atout, którzy mają duży wybór i fajny balans między klasyką a ekstrawagancją. W dodatku trzymają rękę na pulsie jeżeli chodzi o współczesne trendy w kolarskiej modzie. Jeśli jednak lubisz wyróżniać się z tłumu, nie chcesz ryzykować, że miniesz na treningu kogoś w takiej samej koszulce to wpadnij na Instagrama. Jest tam całamasa głównie australijskich marek. Wiodą one obecnie prym i nadają kierunek, w którym zmierza kolarska moda na świecie. Później możesz z manierą prawdziwego snoba mówić, że nosiłeś to czy tamto zanim było modne.

No dobra, dałeś się przekonać…

ale idą święta, urlop, wesele czy inna rocznica i nie masz akurat drobnych po 200 PLN w portfelu a chciałbyś od czego zacząć, ale nie wiesz od czego? Zacznij od skarpet. Moda na nie już na dobre zadomowiła się w Polsce i obecnie bez problemów możesz przebierać w kolorach, wzorach i materiałach a 30 PLN za parę portfela nie zrujnuje. To dwa kebaby a Ty i tak miałeś akurat zaczynać redukcję. Po skarpetki waliłbym, jak w dym, do Winaara. Na początku miał on szeroko rozbudowaną gamę kolorystyczną w jednym wzorze, ale od jakiegoś czasu dorównuje również w tym drugim aspekcie. Ich wielką zaletą, poza jakością, jest nawiązanie do klasycznej stylistyki. W połączeniu ze wspomnianą szeroką paletą barw sprawi to, że łatwo dopasujesz się do ciuchów jakie masz a jeśli zdecydujesz się zaszaleć jest też miejsce na odrobinę ekstrawagancji. Tak w sam raz na początek.

Sedno.

 

Tak naprawdę, mieć dobrą stylówę to nie znaczy być hipsterem, czy wydawać fortunę na całą szafę ciuchów. Nie trzeba też śledzić najnowszych trendów kolarskiej mody, czy mieć na sobie koszul z ostatniej kolekcji Haute Couture. Mieć dobrą stylówę to, parafrazując klasyka, odpowiedzieć sobie na jedno zajebiście ważne pytanie: Czy chcę wyglądać byle jak na rowerze – i zacząć to robić.

3 komentarze
  • Aleksandra
    Opublikowane w 22:58h, 16 października Odpowiedz

    Uśmiałam się. czytając ten tekst. Ale racja, stylówka musi być. Lepiej się jeździ, jak dobrze się komponujemy z super bajkiem!

  • OO7
    Opublikowane w 19:51h, 15 listopada Odpowiedz

    Swoją drogą ten gościu z prawej, z pokazu ma SIDacze na nogach i to niezłe.

  • Stylówa - Part 3: Diabeł ubiera się ładnie - Inside Cycling
    Opublikowane w 15:45h, 23 listopada Odpowiedz

    […] zakładać, ale mimo wszystko, jest jeszcze pole do poprawy. Nawiązując do tego co pisałem w pierwszej części niniejszego cyklu, warto przypomnieć słowa Coco Chanel, która powiedziała, że „Moda przemija, styl […]

Skomentuj