Stylówa – Part 2: Etykieta na drodze

No dobra. Kupiłem sobie rower z carbonu, oklejki na oczach, ciuszek nie najgorszy, o parę pozostałych detali zadbałem to stylówę mam i mogę się wozić. Right? Wroooooong!!

Tak jak pisałem w pierwszym tekście, możesz ubrać się w szmatki najnowszej kolekcji u Rafała, patrzeć przez Iridium Red a na nogach mieć białe, sznurowane trzewiki a i tak ktoś krzyknie „Ty trzepie !!” Dlaczego? Dlatego, że tak jak w życiu, również na rowerze, nie szata zdobi człowieka. Dobra stylówa to noe tylko ciuchy.

Wiele osób oglądając wyścigi z udziałem Rafała Majki, Michała Kwiatkowskiego, czy innych, polskich gwiazd światowego peletonu nabiera ochoty, żeby też spróbować kolarstwa. No i wsiadają i jeżdżą zapominając, że tak jak w życiu codziennym, czy wielu innych dyscyplinach, tak w kolarstwie są pewne zasady savoire vivre, które w pewnych przypadkach można nazwać zasadami zdrowego rozsądku, czy kultury osobistej. Jakie to zasady zapytasz. Z pomocą, po raz kolejny, przychodzą nam starożytni Velominati, którzy większość tych zasad spisali na swych pradawnych zwojach. Po wstępnej selekcji wyszło mi ich około 30-kilku, ale dla zdrowia własnego i Waszego zredukowałem je, w tej części, o połowę do podstawowych kilkunastu. Zaczynamy.

Rule #5 // Harden The Fuck Up.

W zasadzie ta reguła mogłaby rozpoczynać wiele, o ile nie większość, tekstów „poradnikowych” dla kolarzy. Memy z zawodnikami jadącymi po kraksach, cytaty Cannibala, czy  Grega znają wszyscy i potrafią recytować nawet obudzeni w środku nocy. No, ale jak przychodzi co do czego to jest tyle wymówek i powodów, że ho, ho. A to pogoda, a to mało trenowałem, a to drogę mi ktoś zajechał a to żele słabe….i tak można by wyliczać w nieskończoność. Mili Państwo – Nikt nie lubi jęczących panienek!! Jeżeli już wzięliście się za to kolarstwo to przestańcie narzekać. W kolarstwie liczy się tylko jedno – PUDŁO i nikogo nie interesuje co Ci poszło nie tak. Na przyszłość wyciągnij wnioski i wyeliminuj błędy, ale nie dziel się nimi z całą niedzielną ustawką na prawo i lewo, bo nikogo to nie interesuje. Nawet jeśli mówią inaczej ?

Rule #19 // Introduce Yourself.

Siedzisz sobie w restauracji, barze, czy innej gastronomii i nagle dosiada się do Ciebie, czy Waszej grupki, jakiś typek i pije sobie piwko. jakby nigdy nic. Dosiadłbyś się tak, albo przeszedł nad tym do porządku dziennego, gdyby Ciebie to spotkało? Też mi się wydaje, że nie. A tymczasem, ja osobiście, byłem w takiej sytuacji nie raz. Jadąc sobie na treningu, nagle zerkam za siebie a tu jakiś nieplanowany gregario ciągnie się za mną. Zacząłeś niedawno jeździć i trochę brakuje Ci siły przebicia? Naprawdę nie ma czego się bać, wystarczy proste „Siema, jestem Michał. Gdzie jedziesz? Mogę zabrać się z Tobą?” Gwarantuję, że nikt Ci nie każe się bujać. A jeśli tak będzie to możesz spokojnie powiedzieć mu „To bujaj się! Trzepie!” i puścić korby. Powaga. Biorę to na siebie. Z takiej kurtuazji płyną same korzyści – poznajesz nowych ludzi, albo może spotkałeś właśnie nowego najlepszego sparingpartnera do treningów.

Rule #23 // Tuck only after reaching Escape Velocity.

Michał Kwiatkowski gwiazdą jest i basta. Nikt temu nie zaprzeczy. Nie dziwi też, że odkąd zaczął zjeżdżać z górskich przełęczy przytulony do górnej rury wielu fanów poszło jego śladem. Różnica jest taka, że w jego przypadku ma to sens i uzasadnienie. Jeżeli zsuwasz się z siodła, żeby przyjąć aero pozycję, zbliżyć do prędkości warp i zaoszczędzić kilka Watów do ostatecznego finiszu na tablicę a tymczasem obok Ciebie ktoś zjeżdża w górnym chwycie, siorbiąc wodę z bidonu to plus tego jest taki, że przynajmniej poprawiłeś komuś humor. Nawet jak on tego nie pokazuje po sobie. Spotkałem się z opinią, że aero zjazd jest ok, dopiero jak rozkręcisz 53×11 i brakuje Ci już kadencji. Coś w tym jest, ale że wszyscy jesteśmy amatorami to załóżmy, że przy 53×13 będzie spoko. Między fanem a wannabe jest zasadnicza różnica. Nie bądź przygłupem.

Rule #38 // Don’t Play Leap Frog.

Idziesz na trening, dzisiaj w dzienniczku jest luz, więc kręcisz nogą spokojnie. Do momentu, kiedy zauważasz na horyzoncie sylwetkę innego kolarza. To jest ewidentnie znak, że dziś jest jednak symulacja torowego wyścigu – 4 km na dochodzenie. Doszedłeś go i jedziesz dalej swoje, ale niestety, szarpnąłeś strunę honoru i nagle okazuje się – poszła poprawka. No i można tak w kółko, jeden odjeżdża, ale za lekko, więc drugi musi pokazać kto jest mocniejszy. I tak na zmianę.

Rozwiązań jest kilka. Jeśli się nie znacie to zbijcie piątkę i jedźcie dalej razem. Jeśli masz naprawdę „reco day”, ale postanowiłeś przepalić nogę, bo zobaczyłeś kogoś w oddali to odpuść. Jak to mama mówiła za dzieciaka „pokaż, że jesteś mądrzejszy”. A jeśli to Ty właśnie dostałeś „dubla” to albo odjedź tak, że już za drugim razem go nie dostaniesz, albo pogódź się z tym, że dziś nie był Twój dzień, albo po prostu są mocniejsi. Acha, chłopaki, są na świecie dziewczyny silniejsze od wielu z Was i jeśli minęła Was właśnie jedna z nich to powtarzając powyższy scenariusz wcale jej nie zaimponujecie. Wręcz przeciwnie.

Rule #53 // Keep your kit clean and new.

Eeeeee, wczoraj było lekko, nawet się nie spociłem a poza tym dzisiaj lekko wieje. Zakładam ten sam komplet. Nawet nic nie czuć. Ludzie! Kupcie dwa komplety tańsze, zamiast jednego wypasionego i zmieniajcie czasami ciuchy. Jazda na ustawce w przepoconych ciuchach to jest jak ten żart o gaciach, które można nosić przez 4 dni czyste (przód, tył + to samo na lewej stronie) z tym, że w tym przypadku śmieszy tylko Ciebie. Jak Ci szkoda, że po każdym praniu tkanina traci wartość i masz ćwierć Wata mniej to chociaż ustaw pralkę na samo płukanie. Poważka.

Rule #59 // Hold your line.

„Ej! Nie jesteś na rybach” No wiadomo, pomyślisz sobie, przecież jestem na ustawce/wyścigu, trzepaku. No niestety, w tym przypadku, to Ty jednak jesteś trzepem. Ryba to nagły i niezapowiedziany ruch rowerem – ominięcie przeszkody. Nagłe zwroty fajne są tylko w filmach sensacyjnych. Podczas jazdy w grupie nikogo nie cieszą i nikomu nie są potrzebne a takie nagłe ominięcie przeszkody, choć uratowało Twój drogocenny karbon, z tyłu wywołuje efekt motyla i innych może kosztować sprzęt a co gorsza i utratę zdrowia.

Przede wszystkim naucz się jeździć uważnie. Jazda w grupie to nie są tylko żarciki i heheszki, ale także dbanie o siebie nawzajem, więc nie patrz się tylko w swój komputerek, albo koło przed Tobą. Spójrz raz na jakiś czas dalej, zaobserwuj co będzie za kilkaset metrów, czy nie zmienia się nawierzchnia albo nie ma przeszkód np. torów. Obserwuj także innych kolarzy, Ci bardziej ogarnięci ostrzegą Cię przed potencjalnym ryzykiem, wskazując go ręką, lub przynajmniej placami bez puszczania kierownicy (szczególnie jak idzie większy gaz i nie ma co zwiększać ryzyka) albo po prostu krzykną. No, ale przede wszystkim naucz się przeskakiwać przeszkody. Poćwicz sam, na parkingu. Zacznij od czegoś małego i ćwicz podnosząc stopień trudności. Przeskakiwanie przeszkód to chyba jedna z najbardziej przydatnych umiejętności. Dla Ciebie i innych.

Czasami jednak zdarzy się tak, że żadne znaki na niebie i ziemi nie wskazywały, że „dziura”. Wpadnij w nią. Karbon jest mocniejszy niż Ci się wydaje. Zdarzyło mi się kilka razy nie zauważyć i wpaść. Poza tym lepiej połamać koło niż obojczyk koledze. Prawda?

Rule #63 // Point in the direction you’re turning.

To bardzo dziwne, ale dla wielu osób nie jest to wcale takie jasne. 30 chłopa ciśnie 35 na godzinę, ale znajdzie się jeden taki, któremu spodoba się miejsce 3 kolarzy dalej, więc tam sobie pojedzie. Ot tak. Właśnie teraz. Bez sprawdzenia, czy nikomu nie zajedzie drogi. Oczywiście można tak zrobić, ale to tylko wariacja poprzedniego punktu. Zanim wykonasz ruch, zerknij za siebie. Pokaż ręką, albo palcami, że chcesz skręcić. Albo po prostu powiedz – “wpuść mnie”. Możesz też zrobić lekki ruch w kierunku, w którym chcesz się przemieścić i zaobserwuj, czy ten za Tobą puszcza korby, żeby zrobić Ci miejsce. Jak nie puszcza to cofnij się 2 zdania i powtóz procedurę.

Acha. I jedna z najważniejszych zasad: NIE HAMUJ!! Przy 35 km/h wystarczy lekko puścić korby i z zachodzącego koła zaraz robi się ¾ koła straty. Hamowanie to naciąganie gumy w gaciach i niepotrzebna strata sił. Poza tym: hamujesz – przegrywasz.

Rule #64 // Cornering confidence increases with time and experience.

Na wyścigu, na zmianę wychodzi to samo 10% (wk*******ch) a reszta wiezie się spokojnie z tyłu. Oprócz zakrętów, wtedy wielu ciśnie na czoło grupy, bo przecież z przodu jest bezpieczniej wchodzić w zakręty. A wystarczy trzymać swoją linię, nie ciąć zakrętów i pilnować, żeby nie robili tego inni. A przede wszystkim trzeba samemu ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. W końcu się nauczysz i nie będzie dla Ciebie problemem ani prędkość, ani ostrość zakrętu. No chyba, że jednak wolisz pokonywać zakręt będąc z przodu grupy. To czytaj następny punkt.

Rule #67 // Do your time in the wind.

“Wheel sucker” to bardzo fajne określenie, które chyba nie ma swojego odpowiednika w polskim żargonie kolarskim. Wozić się na kole jest bardzo łatwo, ale jak chcesz mieć poważanie wśród innych, to swoje z przodu wyjeździć musisz. Czaisz się na finisz na ostatnią tablicę? Ok, ale ten numer wykonasz tylko dwa razy: pierwszy i ostatni. Poza tym jak nie będziesz się bał ubrudzić rękawów i wyjdziesz dać męską zmianę to i później inni chętniej wpuszczą Cię w wachlarz, jak będzie szła robota. Docenisz to wiosną jak wieje mocniej. Wybór należy więc do Ciebie albo brudne rękawy od dobrej roboty, albo zielone skarpetki od braku miejsca na rancie. Myślisz, że jesteś cwany gapa i dasz trochę słabszą zmianę, albo szybciej z niej zejdziesz? Nie martw się to widać/czuć od razu i wszyscy się na Tobie poznają.

Rule #72 // Legs speak louder than words.

Na ustawkach, testosteron leje się czasami bardziej rwącym potokiem niż kwas mlekowy. Wszyscy się licytują Watami, parametrami, gramami, procentami i nie wiadomo czym jeszcze a jak przychodzi co do czego i trzeba zaciągnąć to nie ma komu. Poszedł odjazd, ktoś go skasował i zamiast poprawić to wszyscy z bidonów popijają a peleton rozjeżdża się na całą szerokość drogi. Jak ktoś jechał z tyłu i zagapił się w Garmina to ma szansę na gonga, tak czasami zwalnia peleton po dojściu ucieczki. Pokaż, że te memy o twardych kolarzach to nie tylko memy. Po co Ci te Waty i „marginal gains”? Zajeb! Lepiej strzelić po mocnym skoku niż dojechać na 23 miejscu w grupie.

Rule #83 // Be self-sufficient.

Dętka, pompka, multitool. No, jeszcze spinka albo pin do łańcucha, ewentualnie łatki. To zajmuje jedną kieszonkę w koszulce. W małej torebeczce podsiodłowej też nie ma nic złego, wbrew niektórym opiniom. Wystarczy popatrzeć, jak trenują zawodowcy w sezonie przygotowawczym. Z resztą, co ja Ci będę tłumaczył, sam się zastanów. Kto jest większym trzepakiem – ten z torebką pod siodełkiem, czy ten co stoi jak tirówka i czeka na kogoś kto go uratuje?

Rule #86 // Don’t half-wheel.

Każdy z nas zna chyba takiego delikwenta, który jedzie z Tobą w parze i musi być pół koła z przodu. Ja nie wiem, z czego to wynika. Mam nadzieje, że z braku wiedzy, która właśnie w tej chwili została u nich nadrobiona. Jeżeli nie minęliście właśnie flamme rouge i jesteście w odjeździe a o miejsce na pudle zdecyduje sprinterski finisz i chcesz sprowokować rywala do pierwszego ruchu, nie ma na to żadnego logicznego uzasadnienia, więc przestańcie to robić. Kropka. Nie ma dyskusji.

Rule #88 // Don’t surge.

To chyba pierwsza zasada jakiej nauczono mnie na moim pierwszym wyścigu. ”Drogi kolego, czy zechciałbyś nie oddawać zmian skokiem?” Gdybym tak usłyszał to może nauczenie się tej zasady zajęłoby mi kilka wyścigów więcej. Krótkie i męskie „nie skokiem, k***a” było jednak o wiele bardziej skuteczne. To jedno z najbardziej trzepackich zachowań jakie przychodzi mi do głowy podczas jazdy w grupie, na wyścigu, mocnym treningu, czy zwykłym kawa rajdzie.

Oddanie zmiany skokiem to wprowadzanie niepotrzebnego zamieszania, psucie ustawionego szyku i niepotrzebne marnowanie własnych sił. Twoim zdaniem grupa jedzie za słabo i chciałbyś to zmienić? Proszę bardzo wyjdź na zmianę i jak już jesteś sam z przodu wtedy zacznij naciągać grupę. Co więcej, jako tak mocny zawodnik, nie powinieneś dawać zmiany tak długiej jak Ci słabeusze przed Tobą, daj zmianę dwa razy dłuższą albo zaciągaj tak długo, aż zaczną krzyczeć żebyś puścił korby bo nie ma się kiedy z bidonu napić. Wyjść na zmianę skokiem to żaden pokaz siły. No chyba, że dasz takim skokiem, że nikt koła nie przytrzyma, ale wtedy już musisz dojechać sam do kreski.

W myśl powiedzenia, nie myli się tylko ten, co nic nie robi – wszyscy popełniamy błędy, szczególnie podczas dużego wysiłku jakim jest kolarstwo, gdzie łatwo stracić koncentrację. Podczas wyścigu, nie zawsze jest czas na kurtuazję a wysoki kortyzol i testosteron zmienia niektórych z nas w prawdziwe zwierzęta. Sztuka polega na tym, by do błędu się przyznać i za niego przeprosić a po wyścigu, kiedy emocje opadły, wyjaśnić sobie wszystko na spokojnie jak kumple. Wtedy nawet jak popełnimy błąd, nie wyjdziemy na trzepaka.

Dobry styl to nie tylko ładne ciuchy a ładnie się ubrać jest czasami łatwiej niż ładnie zachować. Mimo to w następnej części poświęconej stylówie zwrócimy uwagę na zasady dobierania garderoby.

3 komentarze

Skomentuj