
29 Mar Teneryfa
Koniec marca. Większość z Was zapewne wróciła już ze zgrupowań, albo kończy właśnie drugie, bo przecież sezon tuż, tuż. Na światowym podwórku ściganie w pełni, a w Polsce dopiero się rozpoczyna. Ilu ludzi, tyle upodobań wyjazdowych i planów przygotowawczych. My tym razem wybraliśmy się na Teneryfę. Największa spośród Wysp Kanaryjskich, chętnie odwiedzana jest przez kolarzy już od początku stycznia. Królujący pośrodku wyspy wulkan Teide przyciąga na swe zbocza zarówno górali, jak i czasowców, którzy chcą potrenować na wysokości.
Teneryfę upodobał sobie niegdyś Ivan Basso z Sylwestrem Szmydem u boku. Ekipa Cannondale nadal często tam powraca, tyle że teraz z Rigoberto Uranem. Tom Dumolin odbywał tu zgrupowanie przed Giro’d Italia. W tym roku zobaczyć można było ekipę Sky z Chrisem Froomem, a rok wcześniej Michała Kwiatkowskiego.
Teneryfa = Teide
Pomimo tego, że na każdym treningu gdzieś w tle widzimy wulkan i po jakimś czasie jego widok nieco powszednieje, nie sposób się na tej wyspie nudzić. Mnogość krajobrazów i zmieniające się dosłownie na naszych oczach strefy klimatyczne, wielokrotnie zaskakują. Zanim napiszę o tym, co warto zobaczyć i gdzie pojechać , kilka słów o specyfice wyspy.
Pierwsze odniesione wrażenie (nie bez podstaw) jest takie, że tu nie ma płaskich odcinków (poza obszarem wokół lotnisk i na przełęczy pod Teide). Ten kto nie przepracował sumiennie zimy i jedzie tu na pierwsze zgrupowanie może się nieźle zdziwić, kiedy na każdym treningu będzie do pokonania minimum 2000m w pionie.
Druga rzecz, to różnorodność klimatu. Najwyższa przełęcz jest położona na wys. 2250m n.p.m. i z każdej strony podjazd na nią ma w okolicach 40-45km. Po drodze, wraz ze wzrostem wysokości zmienia się roślinność, wilgotność i wszelkie inne czynniki, które sprawiają, że różnica temperatur może sięgać ponad 20st.!!! Nie bądźcie zaskoczeni, kiedy startując znad morza pod górę w temperaturze 25st, przyjdzie wam zjeżdżać z przełęczy na drugą stronę wyspy przy temperaturze 0 – 5st. (a zjazd to minimum 40km). Równie dobrze, może się okazać, że pojedziecie 5h trening ze średnią +35st celsiusza 🙂
Na wysokości…
Jeśli chodzi o trening wysokogórski, to zakwaterowanie na przełęczy jest skromne. Nie chodzi bynajmniej o standard pokoi, tylko ilość miejsc. Są tu raptem 2 obiekty – Casa Tajinastes, oraz Parador de las Canadas, jednak można zawsze znaleźć coś nieco niżej w Villaflor. My jak na pierwszy raz, rozgościliśmy się w popularnej nadmorskiej miejscowości Las Americas na samym południu wyspy. Odpływają stąd promy między innymi na pobliską Gomerę. Południe Teneryfy charakteryzuje się najłagodniejszym klimatem i jest tu zazwyczaj najcieplej. Im dalej na północ tym większa wilgoć i zimny wiatr znad oceanu.
Gdzie na początek???
Jeśli podobnie jak my, wybierzecie okolice Costa Adeje, to przez pierwszy okres możecie zrobić sobie „wprowadzenie” w okolicach lotniska Reina kierując się na El Medano, lub dość płaskim podjazdem na San Lorenzo i San Miguel. W San Miguel w Clubie Activo Cafe, dla kolarzy kawa ze free, a poza tym można porozmawiać z lokalesami o trasach. Wypożyczają wszelkiej maści rowery, od szos wysokiej klasy, poprzez MTB i elektryki. Opcji pierwszych jazd jest kilka, byle by Was nogi nie poniosły, bo podjazdy mimo że płaskie, to zazwyczaj ciągną się kilometrami (polecam przyjemny odcinek pod Teide z Granadilli do Villaflor).
Odcinek Południowo-zachodni na Los Gigantes przez Chio na początek powinien wystarczyć, a w dalszych treningach jest to świetne miejsce do robienia tempówek. Ruch stosunkowo mały, szeroko i równe, niewielkie nachylenie.
Masca
Miejsce, które na pewno trzeba uwzględnić na treningowej mapie! Wszędzie zieleń, niekończące się serpentyny podjazdów w masywie górskim Teno i uczucie jakbyście byli w Peru na 2000m n.p.m. a nie na 600 na „Kanarach”.
Dojechać do Maski można przez Chio drogą wewnętrzną, lub nad oceanem przez Los Gigantes (Acantilados de los Gigantes – klify olbrzymów) i później Santiago del Teide. Odcinek z Santiago w kierunku Maski jest naprawdę stromy, ale ma kilka serpentyn, na których można nabrać prędkości. Zjeżdżamy później w dół wąską, uplecioną zakrętami drogą, gdzie jedynym irytującym elementem są samochody, poruszające się jak roztopiony asfalt. Dalsza droga znów pod górę, aż do północnego wybrzeża (tam też pod górę ale krócej). Warto pojechać do Garachicos i podjeżdżać stamtąd pod Santiago, bo nie jest stromo i można spokojnie robić jednostki treningowe pod górę. Proponowana runda z Costa Adeje ma około 140km i nieco ponad 3200m w pionie.
Parque Nacional del Teide
Nie można być na Teneryfie i nie wjechać na Teide. Najlepszym rozwiązaniem byłoby oczywiście posiedzieć na górze przez jakieś 3 tyg. Wówczas po każdym treningu, jeśli się gdzieś niżej zjechało, trzeba na górę wrócić 🙂
Na przełęcz wiodą drogi z wielu stron. Podjazd od Chio wyłożony nowiuteńkim asfaltem, jedzie się jak po dywanie, aż do stacji kolejki na szczyt wulkanu. Przez Villaflor podjazd również jest bardzo przyjemny, a przy drodze sporo drzew i zieleni dającej lekki cień podczas upałów. Do samego Villaflor dojechać można trzema drogami. Przez La Escalone jest sporo fajnych serpentyn, ale ruch spory i w górnej części kiepski asfalt. Druga opcja, z San Miguel odbijając bezpośrednio w lewo – jest momentami stromo, nachylenie zmienne, odkryty teren i zazwyczaj silny wiatr. Jadąc przez Granadille droga jest najdłuższa, ale o małym nachyleniu (to trzecia opcja).
Od północy dojedziemy na Teide z Puerto de la Cruz przez Orotawę (zwykle jest tam najzimniej i przedzieramy się przez chmury). Inna trasa jest z La Esperanzy, długa, pośród drzew, świetna kiedy jest gorąco. Dochodzi do niej odgałęzienie z Arafo. Dla tych którzy lubią pokręcić km, fajną trasą jest, podjechanie na Tejde przez Villaflor od Granadilli i zjazd La Esperanzą z odbiciem na Arafo i Guimar, oraz powrót drogą TF 28 do San Miguel i na wybrzeże. Jest to 190km do przejechania i 4300m w pionie.
Anaga
Anaga to kolejny masyw górski, należy ona do najstarszego obszaru wyspy, podobnie jak pobliskie miasto La Laguna, które wraz z wulkanem Teide jest wpisane na listę UNESCO. Żeby wjechać w góry Anagi najlepiej dostać się do stolicy wyspy – Santa Cruz i kierować na San Andreas. Po pierwszym podjeździe zrozumiecie, że wjechaliście właśnie do zupełnie innego świata, zdecydowanie bardziej tropikalnego, dzikiego. Możecie się rozkoszować jazdą w nowej scenerii lub za jakiś czas zmienić ją na jeszcze inną i skręcić na północne wybrzeże do Punta del Hidalgo, które jest wymarzonym miejscem dla surferów. Białe grzywy fal będą Wam towarzyszyły, aż do skraju drogi przy Playa de los Troches. Jest tam mała knajpka na skarpie, dobre miejsce na szybką kawę i ciacho przed powrotną drogą.
Teneryfa jest świetnym miejscem na treningi, ale też na zwykłe pojeżdżenie po wyjątkowych, dzikich terenach, gdzie każdy wypad jest niebywałym przeżyciem. Jedyny warunek, to że przyjeżdżając tu, trzeba już mieć coś pod nogą, żeby spokojnie te góry wjeżdżać i cieszyć się widokami. Zalecam kasetę minimum 11-32 dla klasycznych korb 53/39, lub kompakty 50/34 i kasetę 11-26. Rękawki i wiatrówka jako wyposażenie obowiązkowe. Nawet jak się Wam wydaje że jest ciepło, to za chwilę możecie przestać tak myśleć. Miłego kręcenia!!!
Brak komentarzy