
31 maja Test butów Northwave Extreme RR
Northwave Extreme RR
Nie dalej jak dwa tygodnie temu przedstawialiśmy test butów Fizik Aria R3. Wydaje mi się nie przypadkowe, że dzisiaj powracam z kolejnym testem włoskich butów. Sprawę należy postawić jasno, Włosi naprawdę znają się na robocie i w dziedzinie szosowego obuwia mało jest nacji, które mogą im dorównać. Northwave Extreme RR bo o nich mowa – to flagowy model tego producenta, na papierze oferujący wszystko czego należy wymagać od topowej konstrukcji. Zobaczmy jak jest w praktyce.
Zacznijmy od góry
Northwave w swoim topowym modelu postawił na dość zaskakujące rozwiązanie. Decydując się na zastosowanie tylko jednego pokrętła typu boa zdecydowanie poszedł pod prąd. Jest to jego autorska konstrukcja, która bardziej skomplikowanej nazwy mieć nie mogła, SLW2. Działanie jest intuicyjne, zgodnie z ruchem wskazówek zegara zaciskamy but zwijając przewód Dyneema. Rozluźnienie natomiast następuje poprzez pociągnięcie srebrnego elementu nad pokrętłem. Coś na zasadzie zwolnienia blokady, kółko systemu SLW2 obraca się w tym momencie swobodnie. Sam element jest dość niewielkich rozmiarów, lecz zbudowany bardzo solidnie. Na przestrzeni kilku miesięcy nie było z nim żadnych problemów.
Sieć powiązań
Northwave Extreme RR są pierwszym modelem, w którym wprowadzono rozwiązanie zwane Xframe. System ten opiera się na dwunastu nylonowych taśmach przymocowanych do podeszwy, które przecinają się ze sobą pod kątem prostym. Przewód systemu boa łączy je wszystkie ze sobą w środkowej i przedniej części buta. Pozwala to w dużym stopniu rozłożyć nacisk na znacznie większą powierzchnię niż w przypadku tradycyjnego mocowania przewodu, niekiedy tylko do dwóch lub czterech punktów. W tym przypadku mamy ich dużo więcej. Czuć to od pierwszej chwili, nawet przy ekstremalnie mocnym zaciśnięci linki Northwave Extreme RR nie dają odczuć w żadnym miejscu silnego, czy też dokuczającego nacisku. Całość rozłożona jest na bardzo dużej powierzchni i doskonale okala stopę. Poprzez brak plastikowych przelotek efekt ten jest potęgowany.
Cienka jak papier
W górnej części Northwave Extreme RR widać spore podobieństwo do modeli włoskiej konkurencji spod litery F. Producent zdecydował się na konstrukcje bez tradycyjnego języka, polegającą na nakładaniu się dwóch asymetrycznych, odpowiednio ukształtowanych elementów. Rozwiązanie bardzo wygodne, lecz niekoniecznie pasujące do każdego kształtu stopy. Materiał, z którego została wykonana góra buta to syntetyczna matowa skóra. Jest ona bardzo wytrzymała oraz cienka, producent podaje grubość rzędu 0,5mm co przemawia do wyobraźni. Ma to kilka zalet, materiał jest bardzo lekki i co najważniejsze wysycha w zasadzie błyskawicznie. Buty całkowicie przemoczone w domowych warunkach schną w przeciągu 3-4h. W mojej opinii jest to rewelacyjny wynik. But również pozbawiony jest elementów siatki co w znacznym stopniu ułatwia czyszczenie. Wentylacja natomiast realizowana jest za pomocą setek dziurek. W zasadzie cały Northwave Extreme RR jest perforowany i sprawdza się to znakomicie.
Sztywna jak stal
Podeszwa oczywiście jak na topowy produkt przystało została wykonana z karbonu. Jest to 100% splot karbonowych włókien UD nazwanych przez producenta Full Carbon Ultra. Northwave deklaruje, że jest to najsztywniejsza i najlżejsza podeszwa jaką do tej pory stworzyli i ma to odzwierciedlenie w ich wewnętrznej skali. Indeks sztywności jaki otrzymała to 15, wartość ta do tej pory nie pojawiła się wcześniej w ofercie. Po kilku miesiącach użytkowania zdecydowanie to potwierdzam. Wcześniej miałem styczność z kilkoma karbonowymi konstrukcjami – żadna z nich nie była tak sztywna. Dodatkowo wkomponowano w nią siedem otworów wentylacyjnych, które zapewniają dobry przepływ powietrza, w chłodne dni aż za. Przydają się w takich przypadkach tak zwane teo caver’y, gdyż w połączeniu z dobrze wentylowaną górą można zmarznąć. Ma to natomiast swoje zalety, buty używane nawet w temperaturach powyżej 30 stopni nie przegrzewają stopy pomimo swojej względnie pełnej konstrukcji.
Co poza tym?
Poszukując nowych butów dla siebie prześledziłem praktycznie cały rynek. Nie będę ukrywał, że są dwa powody, które w dużym stopniu przechyliły szale na korzyść Northwave Extreme RR a próżno ich szukać u innych producentów. Pierwszym z nich jest patent nazwany NW Speedplay Adapter. Najprościej mówiąc jest to rozwiązanie pozwalające na zamocowanie klasycznych bloków na 3 śruby jak i bloków Speedplay, które mają 4 śruby. Specjalny slot na śruby oraz płytka wypłaszczająca podeszwę zwiększa nam stack zaledwie o 0,5mm. W porównaniu do przejściówki dodawanej standardowo z blokami Speedplay jest to bardzo duża różnica. Jednocześnie zachowujemy uniwersalność, której nie mamy decydując się na buty z 4 śrubami.
Drugim z powodów jest wspomniana już wcześniej podeszwa, a dokładnie mówiąc jej grubość. Northwave Extreme RR oferuje wysokość podeszwy zaledwie 4mm, która jest jedną z najcieńszych na rynku. Aktualnie jedynie produkty firmy Bont mogą się zbliżyć. Przechodząc z poprzednich butów, które również były najwyższym modelem w gamie producenta, różnica, którą odczułem była kolosalna. Zarówno w przypadku transferu mocy jak i stack’u. Niestety, wysocy muszą zwracać na niego uwagę z tego też powodu przeszedłem na system Speedplay, o którym możecie więcej przeczytać tutaj.
Jak to wszystko wygląda w praktyce?
Najprościej mówiąc w codziennym użytku RRy zachowują się bardzo dobrze. Ich lekkość (220g), sztywność oraz bezuciskowy system dopasowania sprawdza się znakomicie nawet podczas cztero-pięcio godzinnych jazd. Co warto podkreślić matowe wykończenie uwidacznia zabrudzenia, lecz są one łatwe i wygodne w czyszczeniu. Nie wydają być się szczególnie wrażliwe na uszkodzenia mechaniczne. Jedynie niewymienne podbicie pięty zdaje się trochę odstawać jakością od całości.
Pozostaje jeszcze kwestia dopasowania. Northwave Extreme RR wyposażone są w dwie wkładki o różnych grubościach. Ja ze swoją bardzo wąską stopą korzystam oczywiście z tej grubszej i mimo to mam jeszcze sporo miejsca. Jednym słowem nie są to najwęższe buty jakie można spotkać. Umieściłbym je gdzieś pomiędzy SIDI a Fizik jeśli chodzi o rozmiarówkę. W moim przypadku każdorazowo po kilku kilometrach muszę dokręcić pokrętło, nie jest to specjalnie uciążliwe, ale jednak. Pozostaje pytanie czy drugie boa rozwiązałoby problem.
Dystrybucja PM Sport
Brak komentarzy